czwartek, 7 maja 2009

#1: Intro

   Nie wierzyłem, że kiedykolwiek założę bloga. Wiecie, zawsze blogowanie kojarzyło mi się z rozryczanymi jedenastolatkami, które mają miliardy problemów w swoim nędznym życiu i tony siana w swoich młodych główkach. A jednak, oto jestem. 

Nie, nie będę pisał o tym, co miałem na obiad. Nie opiszę nawet mojego dnia w szkole. Nie będę bezpośrednio narzekał na moje życie.

"To do cholery, co ty chcesz mi wcisnąć?! Chcę dramatu, łez, przyznawania się do seksu ze zwierzętami!" - wrong adress, babe. 

Postaram się wam w przystępny sposób sprzedać moje spojrzenie na świat. A jako, że na świat podziwiam przez szczeliny między sześcioma strunami mojego budżetowego Epiphone'a , to będzie sporo o muzyce. Ogólnie o rzeczach, które są mniej lub bardziej fajne. Zresztą, wyjdzie w praniu. 

Uuuuff, przelewanie myśli na klawiaturę z użyciem polskich znaków jest trudniejsze niż myślałem.

ps. Dedykowane Domi, no bo jakbym jej nie ratował dupy co chwile, to co innego w życiu miałbym do roboty? : )

1 komentarz: